sobota, 3 października 2015

Jesienny dzień.

Wiecie, trzeba się cieszyć z tego co się ma, żaden dzień się nie powtórzy, żadne uczucie się nie powtórzy, żaden kubek herbaty nie będzie smakował tak samo, żaden papieros nie będzie przywodził na myśl takich odczuć, jak ten wypalony w jesienny dzień przy dźwiękach ulubionej piosenki.

O grze wstępnej słów kilka

Z 07/09/2015

Z grą wstępną i seksem w ogóle jest jak z kawą: raz masz ochotę na czarną, mocną espresso, którą wypijasz kilkoma łykami i zapijasz wodą, innym razem masz ochotę na kawę z mlekiem i odrobiną cukru by załagodzić aromat kawy a jeszcze innym razem na wypasioną latte macchiato z syropem smakowym i bitą śmietaną bo chcesz się tym delektować łyżeczka po łyżeczce i łyk po łyku.

O snach słów kilka

Data nieznana

Takie sny są jak ropa z ucha, obrzydliwe, ale w sumie oczyszczające.
Ten był taki wiesz, jakby wszystko to, co nie mogło się przecisnąć przez wąskie kanaliki mojego umysłu nagle popuściło.
Fascynuje mnie w sumie to, że mam samej sobie tyle do zarzucenia.

Podświadomość

z 04/08/2015

(...) podświadomość mnie totalnie na łopatki jebnęła.

Zagadki swojego Ja

z 2/08/2015

(...) wolę zagadki swojego ja, wiecie, podróż wewnątrz siebie jest ciekawa na równi z podróżami za granicę - nigdy nie wiesz czego się spodziewać.

wtorek, 23 września 2014

Kubeł zimnej wody

Dzisiejsze spotkanie z p. O zmusiło mnie do głębszej refleksji nad sobą i tym co zaszło w moim życiu w ciągu ostatniego półtora roku. Pani O. uczyła mnie lata temu, kiedy byłam jeszcze małym pyskatym szczylem u progu okresu dojrzewania. I chociaż wtedy mówiliśmy o niej różnie (potrafiła ucznia solidnie zaskoczyć) to trzeba o niej powiedzieć, że jest człowiekiem o dużej wiedzy i potrafi być szalenie inspirująca.

Dzisiaj stojąc w kolejce do kasy w centrum handlowym w mojej małej mieścinie wypatrzyłam ją. Panią O. Nieśmiało rzuciłam „dzień dobry, nie wiem czy mnie pani pamięta” na co po kilku sekundach otrzymałam odpowiedź, bardzo w stylu pani O. „dzień dobry, oczywiście, że pamiętam, ja wszystkich pamiętam” więc zachęcona jej odpowiedzią i faktem, że dawno nie rozmawiałyśmy odpowiedziałam „no tak, zwłaszcza mnie trudno zapomnieć, pracuje pani jeszcze w naszej szkole? Jak tam jest różne głosy na ten temat słyszałam”, „dobrze, jak to w szkole. A co do głosów, to wiesz jak jest - wielu ludzi interesuje w życiu tylko tania sensacja...” (...)

Dwa słowa TANIA SENSACJA męczyły mnie całą drogę powrotną. Tania sensacja. Cały czas to samo w mojej głowie. I to doprowadziło mnie do pytania: gdzie doszłam w moim życiu, że zaczęłam praktykować zachowanie którym sama pogardzam?

„Dzień dobry, co tam u Pani, słyszałam że...”, „Cześć X/Y/Z słyszałaś co mówią o...”, „Wiesz co napisała mi dzisiaj...” - przykłady można by mnożyć w nieskończoność, jak bardzo oddaliłam się od mówienia o rzeczach ciekawych do zwykłego, ohydnego plotkowania. Jasne, nie robię tego na gigantyczną skalę ale jednak jeśli twoja nauczycielka z gimnazjum, mówi o taniej sensacji w pierwszym zdaniu rozmowy z tobą, wiedz, że coś się dzieje.

Czy powtarzając nawet przyjaciołom czy rodzinie czegoś co się >mówi< gdzieś tam nie jest przykładaniem się do roznoszenia się plotki? Otóż jest. Czy w dobie kiedy internet i różnorakie sklepy dostarczają nam książek, płyt, informacji czy innych ciekawych rzeczy naprawdę musimy się angażować w cudze życie? Co jeśli później osoba której ta sprawa rzeczywiście dotyczy wyjaśni nam, że było inaczej? Co jeśli wyleje na nas kubeł zimnej wody tłumacząc nam, że to tylko tania sensacja, a jest jak jest i nie ma wcale źle?

Piszę o tym, nie tylko dlatego, że przyłapałam siebie na, było nie było, przykładaniu się do plotki, ale również dlatego, że bywało w życiu tak, że plotki dotyczyły bezpośrednio mnie (i to, swoją drogą, nie tak dawno). Doprowadzało mnie to i doprowadza nadal do szewskiej pasji, gdy słyszę jakieś pierdoły z palca wyssane na mój temat. Zwłaszcza, że jest to zazwyczaj w 90% nie prawda a lub bardzo mocno przerysowana rzeczywistość. I nic tak nie irytuje a zarazem bawi człowieka (w końcu jest fejm, prawda?) gdy przybiega ktoś znajomy mówiąc „Piecu, słyszałam, że …”

Miało nie być postanowień ale myślę, że warto życzyć wszystkim plotkującym – tym i trochę i tym trochę bardzo – zacznijcie zajmować się swoim życiem, opowiadajcie o swoich pasjach, opowiadajcie o pozytywnych rzeczach dotyczących innych ludzi – innymi słowy, nie szukajmy TANIEJ SENSACJI.


Podziękowania dla Oli za sprawdzenie błędów :)

Podryw na zmarłą konkubinę

Musicie wiedzieć, że zdarza mi się prowadzić dziwne rozmowy z przechodniami na ulicach, tymi bardziej wartościowymi i zabawnymi postanowiłam się z wami podzielić. Poniżej jedna z nich, która miała miejsce dość dawno bo 3 czerwca ale uważam, że jest warta publikacji. Tytuł dość makabryczny ale nie mam pojęcia jak inaczej mogłabym określić TO:

Sytuacja miała miejsce około roku temu.

PODRYW NA ZMARŁĄ KONKUBINĘ:

idę dzisiaj ulicą 3 maja i chce przejsc na strone po której jest terranova no ale widze roboty więc stoję i myslę jak to ominąć; podchodzi do mnie facet i sie pyta: co pani robi? na co ja rezolutnie odpowiadam: próbuje się dowiedzieć jak przejść na druga stronę. Facet mi odpowiada tak: pani idzie, kobietom więcej wolno no to ja, że to wcale nie prawda i ze jak taki mądry to niech idzie przede mną i prowadzi. Facet jak mnie scisnął za ramię i ciągnie na druga strone prawie niszcząc dzieło robotników, robotnicy coś marudzą a on mnie targa dalej no ale przeprowadzil mnie, wyrwałam się z uscisku krzyknęłam dość ironiczne i zniesmaczone dziękuje i chcę już odejść a on do mnie tak:
- wie pani, zmarła mi kobieta lat 39, 12 lat z nią przeżyłem
a ja mu odpowiadam:
-przykro mi, mnie mama umarła
a on mi na to:
-ale ja z nią współżyłem! nie chce się pani ze mną umówić?